Agata Lang o Tour de Pologne
Nosząc nazwisko Lang jesteś oczywiście integralną częścią projektu pod nazwą Tour de Pologne. Czym dla Ciebie jest ten wyścig?
O tak, Tour de Pologne to część mojej historii i bardzo istotna część mojej rodziny. Ja się na nim wychowałam od małego dziecka, można powiedzieć, bo miałam 13 lat na pierwszym Tour de Pologne. Ta impreza jest częścią historii mojego życia, naszej rodziny. I nie wyobrażam sobie, że mogłoby Tour de Pologne nie być (śmiech).
Twoja pierwsza praca na Tour de Pologne?
Moja pierwsza praca na Tour de Pologne polegała na pomocy drużynom. Pomagałam przy tłumaczeniach, przy rozwiązywaniu drobnych problemów, czy też problemów organizacyjnych. Później prowadziłam radio wyścigu. Dzisiaj jestem odpowiedzialna za wyścig dla młodych kolarzy pod nazwą Tour de Pologne Junior Memoriał Mariana Więckowskiego. Jest on organizowany od lat. Ja i Czesław Lang wierzymy, że wśród uczestników tej imprezy są przyszli kolarze miary Michała Kwiatkowskiego czy Rafała Majki. Organizujemy tę imprezę by zaszczepić kolarstwem zawodników, którzy są na początku swojej kariery. Tworzymy sytuację, w której młodzi ludzie jadą tą samą trasą co zawodowcy, w tej samej oprawie, stają na tym samym podium co światowa czołówka kolarstwa. To mobilizuje i nobilituje. Jestem pewna, że to ważne dla nich. I ważne dla przyszłości sukcesów polskiego kolarstwa. Tak pojmuję ważną część misji Lang Team. Dzisiaj jestem zastępcą dyrektora generalnego Tour de Pologne, mojego ojca Czesława Langa. Ale nie mam taryfy ulgowej. Zajmuję się kwestiami współpracy z ekipami, partnerami i sponsorami, generalnie istotniejszymi sprawami, niż wtedy, gdy byłam młodsza.
Najzabawniejsza historia, którą Pani pamięta z Tour de Pologne?
Jest ich kilka, ale opowiem o zdarzeniu, które z jednej strony o mało co nie zagroziło całemu wyścigowi ówczesnej edycji, ale pokazało jednocześnie sprawność ludzi z Lang Team. Stało się tak, że zapomnieliśmy zabrać urządzenie niezbędne do ważenia rowerów, które jest wykorzystywane w etapie jazdy na czas. Urządzenie zostało w Warszawie. Gdy dojechaliśmy do Krakowa, gdzie miał być rozegrany właśnie etap jazdy na czas, pomyślałam – gdzie jest urządzenie? Nikt o nim nie wspominał, nikt nie pytał. Zaczęłam sprawdzać i okazało się, że nasz sprzęt do pomiaru rowerów został w Warszawie. A my mieliśmy tylko trzy godziny, by dotarło do Krakowa. Była niedziela. Dzięki Policji, która zapewniła asystę na sygnale urządzenie dotarło do Krakowa na 5 minut przed startem etapu. Wszystko skończyło się dobrze.
Tour de Pologne to część Twojego życia, ale też praca. Dzięki m.in. Twoim kontraktom, ekipa obsługująca wydarzenie staje się coraz bardziej międzynarodowa.
Tak, mamy bardzo dużo kontaktów i staramy się pozyskać do współpracy najlepszych fachowców na rynku wielkich Tourów kalendarza UCI WORLD TOUR. W Polsce jesteśmy jedyni, ale we Włoszech czy we Francji, takich wyścigów jest więcej. Staramy się by nasz zespół zdobywał wiedzę od najlepszych.
Co się zmieniło od czasu, gdy zaczynałaś swoją przygodę z Tour de Pologne, gdy byłaś bardzo młodą osobą?
To, co się nie zmieniło, to publiczność. Zawsze mieliśmy i mamy, i to jest coś co nas bardzo motywuje i za co jesteśmy bardzo wdzięczni polskim kibicom, to ich aktywna obecność i doping. Podkreślają to także kolarze, zwłaszcza z ekip zagranicznych. Są zaskoczeni wsparciem, które otrzymują wszyscy kolarze, bez względu na narodowość. Zmieniła się ekipa obsługująca Tour de Pologne. Rozrośliśmy się. W ostatnich dwóch latach oczywiście mamy dodatkowe ograniczenia wynikające z pandemii COVID. Ale wyścig się rozgrywa. W trosce o bezpieczeństwo, w tym roku wprowadziliśmy nowe bandy belgijskiej firmy Boplan, najbardziej zaawansowane rozwiązanie dostępne dzisiaj na świecie. Mój Tata – jako kolarz – rozumie, że kwestie bezpieczeństwa są kluczowe. Wpaja to całej naszej ekipie odpowiedzialnej za organizację. Staramy się, by wyścig z każdym rokiem był lepiej zorganizowany, ciekawszy dla widzów i dla kolarzy.