Rozmowa z Panią Anną Winogrońską, szefową zakwaterowania
Od ilu lat zajmuje się Pani zakwaterowaniem na Tour de Pologne?
Zaczęłam swoją przygodę z Tour de Pologne 25 lat temu. Odpowiadam za zakwaterowanie wszystkich uczestników wyścigu. Ekip Kolarskich, sędziowskich, ekip technicznych, organizatorów , dziennikarzy i partnerów, osób współpracujących. Na Tour de Pologne mamy różne rodzaje zakwaterowania. Mamy ekipy nazwane w naszym slangu „Start” i „Meta”. „Meta wyprzedzenie” to kolarze i ich ekipy, sędziowie, przedstawiciele mediów i organizatorzy, którzy śpią w miejscu, w którym kończy się dany etap. Ekipa „Meta wyprzedzenie ” przejeżdża w nocy na miejsce kolejnego etapu, przygotowując wszystko zgodnie z wymogami. Dla każdego z nich musi być nocleg.
Kiedy trzeba zacząć przygotowania do rezerwacji hoteli dla uczestników następnej edycji Tour de Pologne?
UCI ustala termin wyścigu Tour de Pologne w kolejnym roku. W momencie, gdy jest projekt trasy kolejnego wyścigu, rozpoczynamy pracę. Najczęściej dane te są zatwierdzone pod koniec października. Warto zaznaczyć, że każda trasa Tour de Pologne powstaje w głowie jednego człowieka – Czesława Langa. On sam przejeżdża tysiące kilometrów, sprawdzając nawierzchnię, podjazdy, ewentualne utrudnienia. Potem, jego projekt jest weryfikowany pod kątem zgód i pozwoleń. W momencie, gdy plan etapów pokrywa się z miejscami, w których już byliśmy, moja praca jest łatwiejsza, bowiem utrzymuje relacje z hotelarzami, nawet jeśli zmieniają miejsce pracy. Jeśli hotel się sprawdził, kontynuujemy współpracę. Jeśli nie, szukamy nowych miejsc. Warto zaznaczyć, że z roku na rok baza hotelowa w Polsce się poszerza i stale podnosi poziom usług. Gdy mamy do czynienia z całkowicie nowym miejscem rozgrywania danego etapu, musimy stworzyć własną bazę wiedzy na temat możliwych lokalizacji. Przykładem miejsc, w których jesteśmy co roku, są Katowice i Kraków, gdzie mamy świetne hotele i zaangażowanie ich pracowników.
25 lat pracy przy Tour de Pologne to niemal cała historia współczesnej Polski. Co się zmieniło w Polsce, z Pani perspektywy?
Przede wszystkim baza hotelowa. Jest ona nieporównywalna do tego co było kiedyś. Warto podkreślić, że przebudowano całą Polskę. Dla mnie, oznacza to możliwość większego wyboru i konkurencję, która pozwala na negocjacje lepszych warunków umów. Kiedyś nie było żadnej możliwości wyboru, czasem było to kłopotliwe by kwaterować w danym miejscu kolarzy czy gości z zagranicy. Dzisiaj kwaterujemy gości w hotelach 3, 4 i 5 gwizdkowych, jeśli są dostępne. Pokój bez łazienki jest nie do pomyślenia, a w przeszłości bywało z tym różnie.
Wielu gości zagranicznych podkreśla wysoki standard polskich hoteli udostępnianych uczestnikom wyścigu, porównują je do tych na Tour de France czy Giro di Italia. Jak Pani skomentuje taką opinię?
Mieliśmy kiedyś etap we Włoszech, w regionie Trentino. Kwestia kwaterowania wygląda tam inaczej niż w Polsce, bo relacje z właścicielami hoteli odbywają się poprzez przedstawicieli danego regionu. Hotele są znacznie mniejsze niż te w Polsce. Można zakwaterować tylko jedną ekipę, co powoduje, że na jednym etapie miałam aż 25 hoteli. A na etapie w Lublinie w tym roku mieliśmy 7 hoteli. Duża liczba hoteli utrudnia życie wszystkim, wydłuża czasy dojazdów, utrudnia całą logistykę. Koło, w którym szukamy hoteli, sięga czasem 70 kilometrów, ale zasadą jest utrzymanie dojazdu tam i z powrotem w limicie 2 godzin.
Czy dla właścicieli hoteli współpraca z Tour de Pologne jest ważna?
Jest trudna, ale i ważna. Ekipy wyścigu mają swoje potrzeby. Podłączenia do wody, 20 kilogramów lodu dziennie dla każdej z ekip, duża liczba ręczników. Na Tourze w tym roku jadą 22 ekipy. Łącznie z ekipami technicznymi, daje to niemal 1000 osób, a w rezultacie ok. 7000 osobo-noclegów. Dla hotelarzy współpraca z nami jest dowodem na jakość. Bo każdy hotel, w którym umieszczamy naszych gości, jest sprawdzany i wyselekcjonowany. Wiem, że niektórzy sprawdzają informacje pod tym kątem. Warto podkreślić, że dobry hotel to nie tylko mury, to przede wszystkim ludzie. Przywiązujemy do tego duża uwagę.
Czy przypomina sobie Pani jakąś niezwykłą, zaskakującą historię związaną z Pani pracą i Tour de Pologne?
Trzeba powiedzieć, że cały Tour de Pologne jest niezwykłym wydarzeniem (śmiech). Najtrudniejsze sytuacje zdarzają się wtedy, gdy zabraknie pokoi, bo hotel omyłkowo sprzedał nasze miejsce. Na szczęście mamy zawsze rezerwę. Kolarze są bardzo dobrymi gośćmi w hotelach, ale muszą dostać precyzyjnie określone usługi czy rzeczy. Specjalne menu, ręczniki, lód, podłączenia wozów serwisowych, woda, prąd – to są kwestie podstawowe. Każda ekipa je nieco inaczej, a dodatkowo, w miarę możliwości, staramy się spełnić ich specjalne życzenia. Każdy z zawodników musi zjeść rano i wieczorem po 350 gram makaronu. To nie jest talerz, tylko pełna miska. Codziennie. Bo siła na wyścigu bierze się właśnie z makaronu. Generalnie, porównując przez lata nawyki żywieniowe kolarzy widać, że jedzą mniej wędlin i mięsa. Rośnie liczba wegan, także wśród naszych pracowników technicznych. Kolarze chętnie sięgają po ryby, np. tuńczyka czy łososia. Codziennie musi być bufet warzywny i owoce na deser. Nie jedzą niczego smażonego. Jajecznicę jedzą tylko osoby towarzyszące. Za to lubią omlety i naleśniki. Jedzą dużo pieczywa, ryż i nieśmiertelny makaron, czyli węglowodany.
Dziękuję za rozmowę.