Tour de Pologne będzie bezpieczny dzięki Impelowi
Po raz kolejny o ochronę uczestników, kibiców i sprzętu podczas Tour de Pologne zadba firma Impel. By wyścig był bezpieczny, jej ludzie będą czuwać 24 godziny na dobę.
Ochrona tak wielkiej imprezy, jaką jest Tour de Pologne – zarówno jeśli chodzi o liczbę uczestniczących w niej sportowców, ekip technicznych i kibiców, jak i ogrom terenu, na jakim się dzieje – to gigantyczne wyzwanie. Impel to sprawdzony partner naszego narodowego wyścigu od lat. Profesjonalizm i doświadczenie jego pracowników to gwarancja, że firma sprosta temu wyzwaniu. – Przez dynamikę działań i wydarzeń musimy mieć oczy dookoła głowy. Tour de Pologne ma swoją specyfikę. Bazujemy na wieloletnim doświadczeniu. Ludzie, którzy biorą udział w zabezpieczeniu wyspecjalizowali się i wiedzą co robią, gdyż robią to od wielu lat. Wiemy, czego się spodziewać, na co zwracać uwagę i jak wyciągać wnioski z każdej edycji, by było dobrze – mówi Janusz Pniak, Koordynator ds. ochrony Impel podczas Tour de Pologne.
Działania swoich ludzi dzieli na trzy główne obszary. Pierwszy to zabezpieczenie sprzętu sportowego i parkingów, na których stoją wozy serwisowe. Ekipy sportowe, które przyjadą na Tour de Pologne, liczyć będą łącznie około 440 osób. Przywiozą ze sobą około 900 rowerów wartych około 40 milionów złotych!
– Troszczymy się więc o niezwykle drogi sprzęt światowej klasy sportowców. Z naszego punktu widzenia to dość łatwe zadania, ale choćby najmniejszy zgrzyt mógłby spowodować gigantyczne problemy i wpłynąć na sportową rywalizację. A takie sytuacje na świecie się zdarzają, choćby w Holandii – podkreśla Pniak.
Drugi, strategiczny z punktu widzenia ochrony podczas TdP obszar to już stricte praca tuż przed, w trakcie i po wyścigu. Tour de Pologne to ponad 20 ciężarówek scenografii i ponad 1200 osób przemieszczających się codziennie z wyścigiem. Tu elementów, o których trzeba pamiętać i niezawodnie je wykonać, jest mnóstwo. Najwięcej zwykle dzieje się na mecie.
– Panują bardzo ostre rygory dotyczące tego, kto w tym rejonie może przebywać: sędziowie, konferansjer i tak dalej. Nikt inny nie może zakłócić fizycznie swoją obecnością przebiegu sportowej rywalizacji, ale też nie można zakłócić działania infrastruktury, choćby fotokomórki. Praca na mecie to też opanowanie żywiołu medialnego, przede wszystkim fotoreporterów, którzy mają wyznaczone strefy do pracy, ale w tych emocjach, zmieszaniu różnie bywa z ich przestrzeganiem. Mają inne priorytety niż my. Trzeba też złapać zwycięzcę i przeprowadzić go, jak to często bywa –przez tłum – do punktu kontroli dopingowej albo od razu za scenę. Pamiętajmy, że to wszystko dzieje się bardzo dynamicznie. W momencie przejazdu peletonu wklejamy się w wejścia ewakuacyjne. Kolarze w swojej masie wytwarzają pęd powietrza jak pociąg, więc trzeba nawet to wziąć pod uwagę i zabezpieczyć np. swój identyfikator, by zerwany ze smyczy nie zakłócił wyścigu i nie stworzył zagrożenia – zdradza kilka ciekawostek Janusz Pniak. – Konkretnie nasze zadania na tej płaszczyźnie to: zabezpieczenie bramek wejściowych na trasę, strefy VIP, strefy mety, strefy foto za metą i sceny przy okazji wręczania nagród. I pamiętajmy też, że wyścig rozgrywa się w żywej przestrzeni. Wydarzenie wydarzeniem, ale wiele osób chce po prostu dotrzeć na zakupy czy do domu. Staramy się możliwie ograniczyć wszelkie niedogodności. Trzeba grzecznie i sympatycznie wytłumaczyć: „Teraz pan może przejść, ale za chwilę już nie”– dodaje.
W tym roku Lang Team znacząco zwiększył szczelność systemu akredytacji. – My absolutnie priorytetowo musimy przestrzegać zasad. Im większy poziom zabezpieczeń, tym większa kłopotliwość dla uczestników, ale nie było wątpliwości, że trzeba zaostrzyć nadzór – podkreśla szef ochrony TdP.
Trzeci obszar działania to zabezpieczanie wozów transmisyjnych i sprzętu TV. Wyścig obsługiwać będzie 36 pojazdów telewizyjnych i 105 pracowników TVP.
Podczas takiego wydarzenia szef ochrony jest w pracy właściwie 24 godziny na dobę.
– Jako firma odpowiedzialna za bezpieczeństwo TdP mamy ogromne poczucie odpowiedzialności. Im więcej działań zaplanowanych, podziału obowiązków, koordynacji telefonicznej, sprawdzania, tym mniejsze ryzyko wystąpienia nieplanowanych zdarzeń. Mamy najlepszych ludzi, ufamy im,ale często trzeba osobiście podjechać i sprawdzić, czy pracownik dotarł, w jakim jest stanie psychofizycznym oraz nawiązać kontakt z gospodarzem każdej strefy. Do tego sprawdzić ekipy, objechać trasę i rzucić okiem, czy wszystko pospinane, czy bariery i wejścia na trasę są ustawiane w odpowiednich miejscach. Oprócz wyścigu i najbliższego otoczenia mamy też hotele i nocną ochronę w paru lokalizacjach. Nawet drobnostka może mieć wpływ na przebieg imprezy. Nie możemy do tego dopuścić i nie dopuścimy – zaznacza Janusz Pniak.