TOUR NIESPODZIANEK

Nie da się napisać scenariusza Tour de Pologne przed startem. I to wielka siła waszego wyścigu – mówi znakomity przed laty włoski kolarz Paolo Bettini.

Jako kolarz dwa razy z rzędu zdobywał tytuł indywidualnego mistrza świata, rok po roku – 2006 i 2007, był mistrzem olimpijskim w Atenach, wygrał pięć Monumentów. Potem został selekcjonerem reprezentacji Italii. Tour de Pologne odwiedził raz i mówi, że tego nigdy nie zapomni.

Paolo Bettini: Odniosłem wrażenie, że tym wyścigiem żyje cały kraj, trochę tak jak Włochy zamierają na czas Giro d’Italia. Przy trasie mnóstwo kibiców i flag. Dzieci, rodzice, dziadkowie – całe rodziny. Staram się co roku obejrzeć Tour de Pologne w telewizji i widzę, że zainteresowanie się nie zmienia. Polacy mają wiele pasji dla kolarstwa.

Czego się pan spodziewa po tegorocznym Tour de Pologne?

Przede wszystkim niespodzianek. To jest wielki atut waszego wyścigu – tu nigdy nie można napisać scenariusza przed wyścigiem. Za każdym razem objawiają się nowe twarze, bo młodzi kolarze chcą tu coś udowodnić swoim zespołom. To dla nich wielka szansa. Czy ja dobrze pamiętam, że tu tu błyszczeli młody Peter Sagan i Michał Kwiatkowski? Dobrze, prawda? Poza tym ten wyścig jest emocjonujący dzięki urozmaiconej trasie. Jest moment dla sprinterów, ale wszystko roztrzyga się na podjazdach, w drugiej części Tour de Pologne. Wyścig do końca trzyma w napięciu.

Co jeszcze zapamiętał pan z Polski?

Wiele rzeczy. Na pewno gościnność i świetną organizację. Jedzenie, hotele – kolarze lubią tu przyjeżdżać, bo widzą, że o nich się dba. Ale zapamiętam też dzieciaki, mnóstwo dzieciaków. Wyścigi mini Tour de Pologne to pomysł wielce perspektywiczny. Kształcicie sobie kolejnych Kwiatkowskich, dzieciaki błyskawicznie łykają kolarskiego bakcyla, zwłaszcza że rywalizują w oprawie wielkiego wyścigu. Bardzo mi się to podobało. Muszę szybko wrócić do Polski. Może już w tym roku?